sobota, 24 sierpnia 2013

mamałyga nie ostryga

It's official!

Z minionym tygodniem, czyli już ponad rok od momentu rozpoczęcia weganizowania, niecały rok od rozpoczęcia blogowania i miesiąc po przekroczeniu magicznych 30% mocy... WATCH YO PLATE z dumą dołącza do programu Weganizm. Spróbujesz? promującego polskojęzyczne wegańskie blogi kulinarne. Z dumą, bo mój weganizm ma wiele wymiarów i zaczął się z pobudek zgoła egoistycznych. Z dnia na dzień nabiera jednak mocy, I hardly even know that, but I like what I know!

Oficjalnie mogę zapowiedzieć rychłą opcję dwujęzyczną, dla głodnych na oczyźnie lub w innej ojczyźnie. TALK TO YOU SOON!

A w ramach dobrego moodu i ostatniej zajawki na kokosa super fuzja polsko - rumuńsko - włoska.
Kapusta głowa pusta. Kokosowa rozpusta. Ale żadne tam koko dżambo!

Nic innego jak:
- poszatkowana mała główka młodej kapusty
- ugotowana do miękkości z dwiema dużymi marchewkami pokrojonymi w talarki
- dosolona i dopieprzona, świeżo z młynka
- podana z polentą (kaszką kukurydzianą) ugotowaną na wodzie w proporcji ok. 3:1
- polana schłodzonym mleczkiem kokosowym

Słodko słona absolutna fantastyczność!

 

czwartek, 15 sierpnia 2013

kremowy kokosowy chłodnik z buraka

Właściwie kokosowo czosnkowy. Bo kocham buraki, mleczko kokosowe i czosnek.

Myślę, że posypany świeżą kolendrą też miałby swój urok. Letnie curry w wersji nadwiślańskiej.

To połączenie pojawiło się jednak mimo wszystko trochę przypadkowo - z opcji gotowania bez wychodzenia do sklepu, chłodzącego, pożywnego, nieabsorbującego - jak by nie było - obiadu.

Ugotowałam więc w skórkach 4 średniej wielkości buraki. Obrane i schłodzone zmiksowałam, dolewając trochę wody. Ilość zależy od gęstości kremu, jaką chcemy uzyskać. Chociaż nawet puree byłoby całkiem niezłe!

Po zmiksowaniu delikwentów zmieliłam trochę soli, pieprzu, wcisnęłam ząbek czosnku, zmiksowałam ponownie... i zjadłam. Z sporą łyżką mocno schłodzonego (i tym samym gęstego) mleka kokosowego. Yummy.



















Przepis bierze udział w akcji:
 

niedziela, 4 sierpnia 2013

muffiny z cukinią

Chyba zostanę samozwańczą królową słonych muffinów.
Nieważne, że jest upał i że piekarnik i kto w ogóle myśli o gotowaniu. Nieważne.

Po wersji z oKurkami! był czas na kolejne sezonowe - z żółtą cukinią. Składniki suche i mokre właściwie identyczne jak w kurkach, z małym wyjątkiem - tym razem mąka była tylko pszenna razowa + owsiana.
Bez dodatku jasnej pszennej.

A na dodatek była:

  • mała żółta cukinia pokrojona w drobną kostkę
  • podsmażona z 3 ząbkami czosnku
  • po podsmażeniu wymieszana z pęczkiem posiekanej natki pietruszki

40min i fru!



frijoles refritos, kala-mayo i tortilla, bejbe!

Może nie tak ultra szybkie, na jakie wygląda i super dietetyczne, jakim się wydaje, ale dobre!

Patent na frijoles refritos, czyli smażoną fasolę od dawna mają Meksykanie. Czarne złoto przerabiają w aromatyczną, czosnkową pastę i zwykle jedzą na ciepło. Dla mnie idealna jest raczej schłodzona, ale prawo wyboru jest podstawowym dobrem człowieka.

W każdym razie:

  • fasolę warto namoczyć - co najmniej na kilka godzin, najlepiej rzez noc
  • wybór koloru można zrzucić na ruletkę, czarna czy czerwona - jest pyszna
  • gotowanie chwilę potrwa, myślę że ok. 2h, ale już po godzinie warto kontrolować ilość wody i miękkość w garnku
  • po ugotowaniu - fasolę miksujemy, ugniatamy, blendujemy - na w miarę gładką masę
  • zmiksowaną smażymy (!) na oliwie, dość dużej ilości oliwy, na której to z kolei wcześniej podsmażamy posiekany czosnek (2-3 ząbki/szklankę ugotowanej fasoli) i cebulę (1 na szklankę)
  • doprawiamy świeżo mieloną solą i pieprzem
  • et voila - jemy lub czekamy aż wystygnie

A jemy na tortilli, z dowolnymi świeżymi warzywami. Albo z ryżem i warzywami. Albo łychą bez niczego - dla fanów jednego smaku w jednej chwili. Idealna - posypana świeżą kolendrą lub natką pietruszki.

A jeśli w tortilli z majonezowym sosem z kalafiora, który opatentowałam zupełnie przypadkiem. Właściwie nie cierpię nazywania wegańskiego/wegeteriańskiego jedzenia w sposób sugerujący bycie zamiennikiem. Bo jeśli zamiennik, to pewnie nieudany. Sojowy schabowy brzmi co najmniej niesmacznie, że o tofucznicy lub innych tofurnikach nie wspomnę. 

Sos ten jednak jest swego rodzaju wyjątkiem - i obiektywnie smakuje lepiej od majonezu :)


Kilka ugotowanych różyczek kalafiora miksujemy na idealnie puszystą masę z łyżką oliwy i łyżką musztardy francuskiej + odrobiną soli. Sos idealny do kanapek, sałatek, idealny jako dip.

All I need.