niedziela, 23 czerwca 2013

śniadaniówka

Time to go or time to come back?

Trochę mnie tu nie było. I jakoś zawsze było bez wynurzeń - dlaczego tak, a nie inaczej. Talerz, lista i smacznego. I właściwie mogłoby tak zostać.

Setki zjedzonych w międzyczasie śledzi nie pójdą w zapomnienie, bo smak ich był, doprawdy, boski. Kilogramy zielonego sera i innych wędzonych pyszności również. Lubię te smaki. Jednak to weganizm daje mi kopa i kopę energii, fantazję w kuchni i poza nią, lekkość w brzuchu i lekkość umysłu.
Głęboko wierzę też, że to najzdrowsza z możliwych diet.

Dlatego dziś po raz wtóry mówię: dzień dobry i smacznego!

A na śniadanie zjadam pesto pietruszkowo - słonecznikowe z deserem, który mógłby samym śniadaniem zostać. Smoothie truskawkowo-jabłkowo-ananasowe zaspokoilo drugą część wilczego po-biegowego głodu.

Na peściaka przypadł pęczek pietruszki, garść słonecznika uprażonego na małym chluście oliwy, trochę grubo mielonej soli morskiej + 3min blendowania, nie na pastę bynajmniej!


Smooth criminal to z kolei ok. pół kilograma truskawek (najlepiej zimnych w ciepły dzień), kawałek świeżego ananasa + jabłko. I smak na lato. Aż wyjdzie słońce, jeśli akurat go nie ma.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz