Cudowna. Groch z Włoch i suszone pomidory stamtąd. Serce stąd. Woda z kranu, do namoczenia suchej cieciorki przez noc. Czasu sporo, choć czym jest godzina gotowania w skali wszechświata i długowieczności? Sól do garnka, nie w oko. I nie beczka, tylko do smaku podczas gotowania. Proporcje dowolne, w zależności od stopnia podjarania smakiem i możliwościami Pani C. Pomidorów nie za wiele, bo słone. Trochę oliwy, dla minimalnej gładkości. Miksowanie po ugotowaniu niedbałe, żeby kawałki groszku rozgryzać z pasją. Chleb razowy. Do tego kawa z mlekiem migdałowym. Niedziela :)
Here I am, Babe.
Here I am, Babe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz