Z farszem cukiniowo - pomidorowo - pieczarkowym, który w moim odczuciu smakowym bardzo przypomina kapustę. Więc mniej wytrwałym polecam tę właśnie wersję :)
Przygotowanie skupia się właściwie tylko na farszu, który równie dobrze spełnia się jako farsz do tarty lub udawanej tarty na cieście francuskim. Znika w kilka minut, dlatego naprawdę polecam podwojenie ilości składników i działanie na dwa fronty.
Przechodząc do rzeczy, czyli do serca ciacha, na jeden rulon gotowego francuskiego (kochamy Biedronkę za wersję vegan) potrzebujemy (orientacyjnie):
- 1 średnią cukinię
- 1-2 ząbki czosnku
- 4-5 pieczarek
- chlust płynnego koncentratu lub soku pomidorowego
- sól, świeżo mielony pieprz
Działamy tak: nie obierając cukinii ze skórki, a jedynie odcinając niejadalne końce (a właściwie kto powiedział, że niejadalne?!) ścieramy ją na tarce o grubych oczkach. Pieczary płuczemy z piachu, bo piach tolerujemy tylko w porze letniej w wersji: piasek w gaciach na plaży. Przerabiamy z całych na plastereczki.
Wszycho wrzucamy na patelnię, na której na rozgrzanej oliwie już czeka czosnek. Podsmażamy, przesmażamy, doprawiamy pomidorami, pieprzem i solą. Cierpliwie czekamy, aż wszystkie płyny odparują i powstanie nadający się do farszerowania farszowy farsz.
Rulon ciacha rozwijamy i kroimy w kwadraty o boku ok. 10cm. Lub inne figury geometryczne, obyśmy nie potrzebowali ekierki i cyrkla. Na środku każdej figury nakładamy trochę serducha, po czym zawijamy w kształt finalny (tu w zasadzie również tylko wyobraźnia jest limitem) oraz boczki sklejamy widelcem. Górę można ponacinać, paski, kropki lub serduszka. Wszystkie sztuki, a wyjdzie ich kilkanaście, układamy na blaszce z piekarnika, wyłożonej papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200C i pieczemy delikwentki, aż będzie można o nich powiedzieć złociutkie, około pół godziny.
Pakujemy do plecaczka i wychodzimy na spacer!